I Ty zostaniesz Matejką? Część 2.
19.12.2023 / Aktualność
Komu przysługują prawa autorskie do wytworów sztucznej inteligencji? Cz. 2
W poprzednim wpisie ustaliliśmy, że sztuczna inteligencja nie może być na gruncie polskiego prawa twórcą i nie może tworzyć utworów. Do kogo jednak w świetle przepisów należą prawa do wytworów wygenerowanych przez sztuczną inteligencję?
Bardziej świadomie lub nie, wpadamy tutaj w subtelny problem tego, jak bardzo algorytmy są jedynie narzędziem w rękach użytkownika danego programu. Raczej nikt nie kwestionuje tego, że osoba, która za pomocą programu komputerowego do obróbki czy tworzenia grafiki, jak nawet popularny Paint, tworzy wirtualne dzieło i może być twórcą utworu – obrazka będącego efektem końcowym jej pracy w tym programie. Ale dlaczego ta sama osoba, podająca „prompty” przetwarzane następnie przez program taki jak Midjourney, miałaby nie posiadać praw do wygenerowanego przez sztuczną inteligencję obrazu? Czym różni się kliknięcie i przesunięcie myszką na ekranie komputera celem narysowania obrazu domu w Paincie od nakazania sztucznej inteligencji wygenerowania obrazu rezydencji?
Ponownie wracamy do indywidualnego charakteru, jaki posiadać musi każdy utwór. W przypadku grafika tworzącego obraz w edytorze graficznym, każde poruszenie myszką, każda decyzja artystyczna będąca odzwierciedleniem idei rodzącej się w głowie twórcy i stanowiącej jej przeniesienie na ekran komputera może decydować o indywidualności danego wytworu: o tym, że nikt inny nie stworzyłby akurat tej grafiki. W przypadku użytkownika podającego sztucznej inteligencji jedynie hasła, niezależnie od ich ilości i szczegółowości, efekt końcowy będzie od niego w dużej mierze niezależny. Ba, podając te same wytyczne ponownie, ta sama osoba może wygenerować za pomocą sztucznej inteligencji efekt zupełnie odmienny. To podkreśla bezwzględną losowość wytworu, wykluczającą indywidualną więź z twórcą. Co więcej, jakikolwiek inny użytkownik podający AI te same słowa-klucze, mógłby uzyskać identyczny wynik – na efekt końcowy nie ma żadnego wpływu to, kto ostatecznie naciska „enter”, ani kto wpisuje na klawiaturze „prompty” przetwarzane przez program. Decyduje to o braku tej indywidualnej więzi łączącej użytkownika programu komputerowego z efektem końcowym, a w efekcie o tym, że wytwór sztucznej inteligencji nie może być uznany za utwór należący do użytkownika programu.
Prawa do twórczości wygenerowanej przez algorytm nie będą również przysługiwać autorowi oprogramowania – wytwór nie jest bowiem bezpośrednim przejawem jego działalności twórczej. Programista nie jest twórcą treści wygenerowanej przez sztuczną inteligencję. Trudno doszukiwać się odciśnięcia jego piętna w efekcie pracy oprogramowania. Jeżeli dana osoba nie ma wpływu na kształt dzieła, które jest w całości generowane przez program komputerowy, to osoba taka nie może być uznana za twórcę1. Spotkać można zdania odmienne — tzn. że w przypadku utworów generowanych przez program komputerowy bez udziału człowieka, twórcą takiego utworu jest autor programu komputerowego2. Trudno mi zgodzić się z tym poglądem. Jak wskazywałem wcześniej, brak odciśnięcia piętna czy bezpośredniego związku między efektem końcowym pracy w programie a działaniem programisty. W mojej opinii wyklucza możliwość uznania go za twórcę wytworu stworzonego w programie komputerowym.
WYTWORY AI DLA WSZYSTKICH! (?)
Czy zatem wygenerowana przez AI treść jest w ogóle przedmiotem praw autorskich? W mojej opinii – nie. W praktyce oznacza to, że każdy odbiorca może ją swobodnie edytować, kopiować, wykorzystywać w dowolny sposób, w tym w celach komercyjnych. Utworem jednak – przy wystarczająco „twórczej” ingerencji – może być przeróbka takiego wytworu sztucznej inteligencji. Decydować będzie tutaj szereg czynników specyficznych dla każdego przypadku, takich jak np. zakres i rodzaj przeróbek. Autorem takiego utworu będzie wówczas autor samych przeróbek.
Na uwadze należy mieć także ustalenia na gruncie umowy pomiędzy użytkownikiem programu komputerowego generującego treść a jego dystrybutorem. Może on wszak zobowiązać użytkownika (np. poprzez regulamin serwisu, akceptowany przed rozpoczęciem korzystania z usługi) do powstrzymania się od komercjalizacji czy dalszej dystrybucji wszelkich efektów pracy sztucznej inteligencji udostępnionej użytkownikowi. Ochrona ta jednak różnić się będzie od ochrony prawnoautorskiej i zakres potencjalnych roszczeń w razie naruszeń może być odmienny. Przede wszystkim będzie ona chronić głównie w relacji użytkownik – usługodawca. Niekoniecznie jednak umożliwi ona usługodawcy dochodzenie roszczeń od osób trzecich, które uzyskają dostęp do danego wytworu sztucznej inteligencji dzięki naruszeniu regulaminu.
Problemem jest także fakt, że wytwory generowane przez sztuczną inteligencję mogą powstawać z naruszeniem praw autorskich osób trzecich. Większość analizowanych przez nas w artykule algorytmów działa dzięki wcześniejszemu „zasileniu” ich odpowiednią ilością danych. Na ich podstawie AI następnie „wie”, w jaki sposób ma stworzyć dany wytwór: generując „instrukcję obsługi nożyczek”, algorytm nie tworzy jej od zera. Generuje ją, bazując na setkach, tysiącach albo i większej ilości podobnych instrukcji znajdujących się w jej bazie danych. Dane te mogą stanowić utwory, do których prawa należą do osób trzecich. Przez to efekt pracy AI wygenerowany dla użytkownika może stanowić naruszenie praw autora oryginału. Zależy to od zakresu inspiracji sztucznej inteligencji oraz od tego, czy dany utwór w ogóle pojawił się w bazie danych sztucznej inteligencji w sposób legalny. To zaś może skutkować problemami – nie tylko dla osoby, która bezprawnie „wgrała” dany utwór do bazy danych sztucznej inteligencji, ale również dla użytkownika, który posługuje się wytworem AI bazującym na cudzej własności. W ten sposób niejako „powiela” on naruszenie i dokłada kolejną cegiełkę do jego skali.
Wniosek? Na pierwszy rzut oka prawa do wytworów AI nie przysługują nikomu i każdy odbiorca może z nimi robić, co chce. Warto jednak upewnić się, czy gdzieś w regulaminie serwisu, za pomocą którego wygenerowaliśmy daną treść, nie kryje się pułapka, zabraniająca lub ograniczająca nam korzystanie ze stworzonego wytworu. Jednocześnie przestroga dla tych, którzy w sztucznej inteligencji widzą szanse na zostanie nowym Matejką: „Wasze” dzieła, nawet najpiękniejsze, nie będą Waszą własnością i niekoniecznie gwarantują nienaruszanie cudzych praw.
CO W PRZYSZŁOŚCI?
Choć polskie prawo nie wyróżnia się obecnie wśród innych krajów pod względem braku „traktowania” sztucznej inteligencji jako twórcy, to już teraz wielu ustawodawców rozważa, jak uregulować ten obszar — między innymi wspomniana w poprzednim wpisie Wielka Brytania czy kraje Unii Europejskiej. Nie spodziewam się rewolucji w prawie autorskim i uznania wytworów sztucznej inteligencji za utwory. Niewykluczone, że gdy tematem zainteresują się bliżej wielkie korporacje medialne i wytwórnie filmowe, doczekamy się odrębnej regulacji, przyznającej „producentom” wytworów AI odrębne prawa. Przedsmak tego dostaliśmy już zresztą w strajku scenarzystów w Hollywood — gdzie Writers Guild of America jako jedno z zagrożeń dla ich pracy wskazywała właśnie zastępowanie ich ciężkiej pracy efektami wygenerowanymi przez sztuczną inteligencję i domagała się, aby tego typu treści i scenariusze były wyraźnie oznaczone jako niestworzone przez człowieka.
Wiele emocji wywoła na pewno dyskusja dotycząca tego, jak bardzo prawa te powinny przysługiwać osobom „decydującym o powstaniu wytworu” – np. wpisującym „prompty” do programu komputerowego, a na ile pewne prawa posiadać powinni autorzy samych algorytmów. Moim zdaniem niemal na pewno doczekamy się obowiązkowego oznaczania treści generowanych przez AI – aby odbiorca miał świadomość, że oglądany przez niego obraz czy tekst nie został stworzony przez człowieka. Już teraz pewną część regulacji prawnej dot. sztucznej inteligencji — choć niekoniecznie na gruncie praw autorskich — ma nam zaserwować nadchodzące Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady ustanawiające zharmonizowane przepisy dotyczące sztucznej inteligencji (Akt w sprawie sztucznej inteligencji).
Podkreślić przy tym należy, że prawo polskie nie jest w tej materii odosobnione i jakkolwiek opresyjne względem twórczości AI — podobne rozwiązania i logika obowiązują dziś prawie na całym świecie (czego dowodem jest wspomniana na wstępie decyzja U.S. Copyright Office), choć to temat na odrębną analizę.
Ostatecznie, jeżeli nawet dożyjemy momentu, w którym sztuczna inteligencja wygeneruje wszelkie możliwe kombinacje melodii muzycznych, pozostaje nadzieja, że melodie te zawędrują pod strzechy jako element domeny publicznej, do swobodnego wykorzystania przez wszystkich w dowolnych celach. W przeciwnym razie ktoś zmonopolizuje nam muzykę — i nawiązując do pesymistycznej wizji malowanej przeze mnie we wstępie pierwszego wpisu, pozostanie nam jedynie rzewnie zaśpiewać za Donem McLeanem: something touched me deep i3nside the day the music died.
- A. Michalak (red.), Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Komentarz, Warszawa 2019, dostęp online w portalu sip.legalis.pl, dostęp na dzień 22.05.2023 r., ↩︎
- Tamże, przy czym A. Michalak powołuje się tutaj na poglądy J. Barty i R. Markiewicza wyrażone w: Prawo autorskie, 2016, s. 106 oraz M. Jankowskiej, Autor i prawo do autorstwa, Warszawa 2011, s. 343, ↩︎
- Tekst piosenki „American Pie” autorstwa Dona McLeana. ↩︎
Mogą Cię zainteresować:
12.08.2024 / Aktualność Przedsiębiorcy
Czy pracodawca zawsze ma prawo do korzystania z efektów pracy pracownika?
Przeczytaj Czy pracodawca zawsze ma prawo do korzystania z efektów pracy pracownika?01.07.2024 / Aktualność
Znaki towarowe piłkarzy Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2024 r.
Przeczytaj Znaki towarowe piłkarzy Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2024 r.Skontaktuj się z nami