Nic nie może przecież wiecznie trwać? O licencjach wieczystych w polskim prawie

22.07.2024    /   Przedsiębiorcy Firmy technologiczne i IT

Od kilku dni pewna platforma streamingująca muzykę bombarduje mnie coverem przeboju „Nic nie może przecież wiecznie trwać” w wykonaniu Dawida Podsiadło. Wywołuje to u mnie drobny uśmiech na myśl, jak nieświadomie świetnie ta piosenka wpisuje się w element porady prawnej, jakiej udzieliłem niedawno klientowi.

Wszyscy cenimy sobie bezpieczeństwo i stabilność. Nic więc zaskakującego, że i w obrocie własnością intelektualną, szczególnie programami komputerowymi, lubimy mieć pewność, że gdy zakupimy jakiś utwór to – o ile nie zdecydowaliśmy się na model subskrypcyjny – nikt nie odbierze nam możliwości korzystania z niego. Tam, gdzie nie  jest możliwe przeniesienie autorskich praw majątkowych, bezpieczeństwo to ma nam gwarantować odpowiednia licencja. Od formalnej strony zapewnia nam to gwarancja licencjodawcy, że udziela nam licencji wieczystej (czy też, jak to widnieje w angielskojęzycznych licencjach – perpetual license). Wydawać by się mogło, że to załatwia temat. Skoro licencja jest wieczysta, to oznaczy, że nieważne czy minie lat dziesięć, dwadzieścia czy sto – nadal przysługiwać nam będą prawa do takiego oprogramowania. Tymczasem może to przywoływany w tytule hit Anny Jantar, czy raczej twórczość Grzegorza Turnaua śpiewającego, że wszystko, co piękne jest – przemija, przyświecała polskiemu ustawodawcy spisującego zasady naszego prawa autorskiego, bo niestety na jego gruncie, formalnie licencje wieczyste nie istnieją.

Wieczyście, to znaczy jak długo?

Od strony formalnej, ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych przewiduje dwa okresy udzielenia licencji – na czas określony (oznaczony) oraz nieokreślony (nieoznaczony). Ten pierwszy przypadek jest dość oczywisty – strony w umowie wyznaczają konkretny okres (np.  6 miesięcy, rok, dwa lata), przez jaki umowa ma trwać. Art. 66 prawa autorskiego dodatkowo wskazuje, że jeżeli nie wskazano w umowie inaczej – licencji udziela się na lat 5. 

Drugi rodzaj, licencje na czas nieoznaczony, to przykład bardziej abstrakcyjny – umowa trwa tak długo, jak jedna ze stron jej nie wypowie. Może to nastąpić po roku, dwóch, a może nawet nie nastąpić nigdy – ale w teorii w każdej chwili kontrakt może zostać przez jedną ze stron z dowolnych przyczyn wypowiedziany. Okres wypowiadania licencji zawartych na czas oznaczony precyzuje art. 68 ust. 1 – tj. „rok naprzód, na koniec roku kalendarzowego”, o ile oczywiście Strony nie wskażą w umowie innego – dłuższego bądź krótszego – okresu wypowiedzenia.

Ktoś mógłby przytomnie zauważyć, że strony w umowie mogą wskazać, że „umowa zawierana jest na zawsze” albo właśnie „wieczyście” i w ten sposób załatwić problem. Ba, dla świętego spokoju i uniknięcia sporów można nawet wpisać, że licencja udzielana jest na lat 100 czy 1000 – wszak to już jest bardzo precyzyjnie wskazany czas określony. Sęk w tym, że, nawet gdyby uznać, że „na zawsze” to czas określony (co też mogłoby budzić wątpliwości interpretacyjne), albo nawet wpisać te określone 1000 lat, to sytuacje komplikuje art. 68 prawa autorskiego, a konkretnie jej ust. 2. Zgodnie z nim „licencje udzielone na czas dłuższy niż lat 5 uważa się po upływie tego terminu, za zawarte na czas nieoznaczony”. A to, jak powiedzieliśmy sobie wcześniej, rodzi bardzo groźną konsekwencję – mianowicie że zgodnie z art. 68 ust. 1, może ona zostać wypowiedziana z dowolnych przyczyn, w każdej chwili. Jest to zasada wywodząca się z generalnej zasady występującej w naszym prawie cywilnym, a mającej źródła w art. 3651 kodeksu cywilnego, a która zakłada, że każde zobowiązanie bezterminowe powinno móc być wypowiedziane.

Z powyższych rozważań wysnuwa się zatem bardzo istotna konkluzja – licencje wieczyste, bądź nawet zawarte na lat 100, jako zawierane na dłużej niż lat 5, najpóźniej po tym okresie mogą zostać wypowiedziane. Co za tym idzie, licencjodawca może nam odebrać prawa do korzystania z programu komputerowego, który miał nam zostać oddany „na zawsze”.

Ale czy na pewno?

Well “yes” but actually “no”

Brak możliwości udzielenia licencji wieczystych w polskim prawie rodziłby niebagatelne skutki. Począwszy od załamania się lub konieczności zmiany całej rzeszy modeli licencjonowania na naszym rynku (lub konieczności udzielania licencji, do których stosowane byłoby prawo obce), aż po załamanie się jednej z podstawowych zasad wolnych licencji, które z samej swojej natury zwykle udzielane są „wieczyście”, bez ograniczeń czasowych. Z typowym zatem dla naszego słowiańskiego ducha przedsiębiorczości zapałem, licencjodawcy nad Wisłą wypracowali wiele sposobów na stworzenie licencji wieczystej, pomimo jej nieuregulowania w ustawie. Na koniec dnia interesy licencjodawców i licencjobiorców mogą być wszak tutaj zbieżne – użytkownik chce nabyć prawa do kopii programu komputerowego „na zawsze”, zaś producent nie chce monitować wpływu opłat subskrypcyjnych i jest gotów mu takiego wieczystego prawa – zwykle za odpowiednią, jednorazową opłatą – udzielić (oczywiście tak długo, jak licencji nie narusza).

Widujemy zatem w praktyce rozwiązania takie jak:

– Zrzeczenie się prawa do wypowiedzenia licencji. Jest to rozwiązanie ryzykowne, gdyż zdaniem wielu ekspertów może zostać uznane za nieważne jako próba obejścia przepisów – choć w wyroku z 17 grudnia 2015 r., w sprawie o sygn. akt VI ACa 1735/14, Sąd Apelacyjny w Warszawie dopuścił taką możliwość, więc być może w przyszłości doczekamy się rozwinięcia tej linii orzeczniczej i utrwalenia takiej interpretacji. Moim zdaniem jakkolwiek byłaby to interpretacja jak najbardziej praktyczna, to również skłaniam się ku poglądowi, że stanowiłaby próbę obejścia ogólnej zasady zakładającej wypowiadalność każdego zobowiązania bezterminowego.

– Licencje na czas określony 5 lat, automatycznie odnawiające się na kolejne okresy pięcioletnie, bez możliwości „zaprotestowania” przeciwko takiemu przedłużeniu. Takie rozwiązania moim zdaniem nie będą działać tak, jak chciałby tego ich autor – w praktyce licencję taką interpretowalibyśmy jako licencję zawartą na czas nieoznaczony, co sprowadzałoby nas do punktu wyjścia.

Zobowiązanie się licencjodawcy do niewypowiadania licencji – w takiej sytuacji wypowiedzenie licencji pomimo tego zobowiązania uprawniałoby licencjodawcę do dochodzenia odszkodowania za jego nieprawidłowe wykonanie. To rozwiązanie skuteczne, choć wymagające od poszkodowanego wyliczenia i udowodnienia szkody poniesionej na skutek wypowiedzenia mu licencji. Osobiście właśnie takiego zobowiązania doszukuję się w deklaracji licencjodawcy, że udziela licencji wieczyście – to znaczy, że gwarantuje i zobowiązuje się, że licencja nie wygaśnie. Innym problemem jest to, że samo zobowiązanie się do niewypowiadania licencji również powinno być zobowiązaniem na czas określony, w przeciwnym wypadku… będzie mogło zostać wypowiedziane. Z tym modelem wiąże się także zabezpieczenie w postaci zastrzeżenia kary umownej za wypowiedzenie licencji. Takie postanowienie jest już skuteczne i wiążące, ale z punktu widzenia użytkownika nadal nie daje 100% gwarancji bezpieczeństwa. Kary umowne można miarkować, to znaczy obniżać, gdy są rażąco wygórowane. W teorii zatem zastrzeżenie jednego miliona złotych za wypowiedzenie licencji mogłoby zostać w sądzie przez licencjodawcę podważane i zmniejszone do kwoty bardziej odpowiadającej faktycznej szkodzie poniesionej przez użytkownika. Jednakże jeżeli wraz z tą karą umowną zastrzeżemy również możliwość dochodzenia odszkodowania za szkodę poniesioną przez użytkownika za wypowiedzenie licencji na zasadach ogólnych – interesy licencjobiorcy na pewno są nieco bezpieczniejsze;

– Skorzystanie z prawa, jakie daje nam ustawodawca w art. 68 ust. 1, tj. umownego określenia okresu wypowiedzenia jako bardzo długiego czasu, np. sto lat czy nawet 10 lat. To rozwiązanie również jest ryzykowne – takie działanie może zostać uznane jako próba obejścia przepisów i w efekcie i tak zastosowanie znajdzie kodeksowy, roczny ze skutkiem na koniec roku, okres wypowiedzenia. Jednakże zastosowanie bardziej „racjonalnych”, ale dłuższych okresów wypowiedzenia (np. 5 lat, 3 lata, 2 lata itd.) wydają się już rozsądniejsze i mniej narażone na zarzut próby obejścia przepisów, a tym samym – przybliżają nas do naszego celu, jakim jest jak najdalej idące ograniczenie możliwości swobodnego wypowiedzenia licencji.

Licencje wieczyste udzielane na polskim prawie bardzo często stanowią mieszankę powyższych rozwiązań, np. zobowiązanie do jej niewypowiadania, z karą umowną za naruszenie tego zobowiązania, dodatkowo okraszone bardzo długim okresem wypowiedzenia. Powoduje to, że chociaż z formalnego punktu widzenia „na zawsze” nie oznacza tego, czego moglibyśmy się spodziewać, to z praktycznego punktu widzenia wypowiedzenie licencji jest dla licencjodawcy po prostu nieopłacalne i bardzo uciążliwe.

Stąd do wieczności

Jak widać, choć formalnie ustawa o prawie autorskim nie przewiduje wprost możliwości udzielenia licencji wieczystych, praktyka stosuje różnorodne sposoby zapewnienia użytkownikowi „wieczystego prawa” do korzystania z przedmiotu licencji. Choć są one mniej lub bardziej skuteczne, pomagają one sprawić, że deklarowana „wieczystość” jest nie tylko ładnie brzmiącym sloganem, ale formalnie zagwarantowanym prawem licencjobiorcy. 

Niemniej, dopóki nie doczekamy się w polskim ustawodawstwie wprost możliwości udzielania licencji wieczystych, dopóty aby zagwarantować, że „na zawsze” naprawdę zapewnia brak możliwości wypowiedzenia licencji, będziemy musieli obwarowywać licencję dodatkowymi obostrzeniami. Bez tego, użytkownik może mieć obawy, na ile pewna jest deklarowana „wieczystość” i czy na pewno może spać spokojnie – bez obawy, że pewnego dnia ekran ładowania programu komputerowego kupionego „wieczyście” nie zaświeci się na czerwono, informując go, że jego licencja została wypowiedziana.

Autor:

Łukasz Rodak

Zapisz się do newslettera!

Mogą Cię zainteresować:

02.10.2024 / Przedsiębiorcy Publikacja Firmy technologiczne i IT

Czy interfejs użytkownika podlega ochronie prawnej? Część 2.

Przeczytaj Czy interfejs użytkownika podlega ochronie prawnej? Część 2.

20.09.2024 / Przedsiębiorcy Publikacja Firmy technologiczne i IT

Czy interfejs użytkownika podlega ochronie prawnej? Część 1.

Przeczytaj Czy interfejs użytkownika podlega ochronie prawnej? Część 1.
Baza wiedzy